Ave!
W obozie trzymają nas już bardzo długo.. Nie wiem, gdzie się znajduje, na pewno gdzieś w Rosji, podobno koło Smoleńska.. Nie wiem, co się dzieje z moją rodziną - mówią nam że wojna już się skończyła.
Wieczorem przyszli i wymienili kilkadziesiąt nazwisk. W tym moje. Kazali nam zabrać wszystko i pakować się do pociągu.
Nie mam pojęcia ile czasu jechaliśmy, bo zasnąłem. W wagonie bydlęcym było na tyle miejsca, żebym mógł się położyć. Obudził mnie ostry dźwięk hamulców i szarpnięcie drzwi. Za nimi stało kilkunastu żołnierzy radzieckich, którzy kazali nam przeskakiwać do podstawionych samochodów. Praktycznie dotknąłem ziemi tylko na kilka sekund. Byliśmy w jakimś lesie..
... W środku samochodu było ciemno, wszystkie okna pozakrywane. Nie wsiadłem jako pierwszy, dlatego widziałem wyraźnie.. Jedne podążały w stronę lasu, drugie jak to mówili Rosjanie "Na przesłuchanie do Smoleńska".Czy coś chcą ukryć? Przecież jestem oficerem wojska polskiego, czyżby byli zdolni do.. ? Im nie można ufać.
Wsiadłem do samochodu, w nim panowała zupełna cisza, z resztą, gdy ktoś chciał coś powiedzieć, od razu padał ostry krzyk enkawudzisty z kabiny kierowcy. Jeden z kompanów się modlił.. Inni, zdezorientowani, nie wiedzieli co mają ze sobą zrobić.. Ja myślałem jedynie o mojej ukochanej.. i o dzieciach, Boże jak dawno ich nie widziałem!
Przyjechaliśmy na miejsce. Byliśmy nadal w tym samym lesie, wokół nas zupełna cisza, w powietrzu czuć nadchodzącą wiosnę. Szary budynek z Czerwoną gwiazdą nad drzwiami nie wyglądał ani ładnie, ani czysto.
Brali nas po kolei.. Czekałem kilkanaście minut na swoją kolej. Byłem ostatni. Strażnicy byli już mocno zmęczeni, czułem to, kiedy złapali mnie i pociągnęli do drzwi.
"Idi!" popchnął mnie jeden z nich, kiedy wchodziliśmy do budynku. W nim panował półmrok. To była jedyna okazja abym mógł to zrobić. Zaczęli mnie związywać, lecz ja..
Wyrwałem jednemu z nich karabin, uderzając go w skroń. Natychmiast padł na ziemię. Drugi z nich momentalnie wyciągnął broń, lecz byłem szybszy. Chciałem złapać tego pierwszego, lecz uciekł powiadamiając swoich towarzyszy o mnie. Strzeliłem, lecz chybiłem. Obok mnie świsnęła kula. Było blisko, uratowało mnie chyba tylko światło, którego prawie nie było..
Zaczęli biec w moja stronę, ja jednak byłem już obok drzwi. Zamknięte! Są coraz bliżej! Zacząłem się do nich dobijać.. Szybciej! ponaglałem sam siebie. Strzeliłem w ich kierunku i na chwilę przestali biec. Ułamek sekundy, drzwi ustąpiły.
Zamknąłem je za sobą żelaznym skoblem. momentalnie usłyszałem dudnienie pięści enkawudzistów "Otwieraj!" - nie odpowiedziałem. Zacząłem rozglądać się po pomieszczeniu.Poszedłem schodami w dół, to była zbrojownia! Ale na co im aż tyle naboi w lesie? Czyżby..?
Słyszałem nieustanne dudnienie do drzwi, lecz na zewnątrz coraz więcej ludzi otaczało budynek. Jeden z nich, oficer, wyciągnął z furgonetki wielki karabin. Będą mnie ostrzeliwać..
..Chwilę później usłyszałem jak setki kul niszczą szyby w piwnicy. To był moment, przeładowywał broń. Wystawiłem się, trafiłem! Padł na furgonetkę i już nie wstał. Od razu spotkałem się z odwetem Rosjanów, lecz nie pozostawałem im dłużny.
Następnego dnia, zrozumieli, że nie dadzą rady mnie zabić w ten sposób. Zaczęli pompować wodę do piwnicy, lecz ukryłem się wyżej. Byłem coraz bardziej głodny.. Ciągle myślałem o mojej ukochanej..
Kolejnego dnia zaczęli coś wpuszczać do środka.. Gaz. Nie miałem z tym szans. Padłem na ziemię i zacząłem się dusić.. Męka nie trwała długo..
Półmartwego wywieźli mnie to lasu, tam zobaczyłem przez mgłę wszystko. Ogromne doły z ciałami setek, tysięcy Polaków.. Byłem tylko jednym z nich..W myślach zacząłem się modlić.. Wrzucili moje ciało do grobu.. Zakopali ziemią..
Więcej o ... Tutaj!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz